sobota, 5 stycznia 2013

Moda malowana. Królewska elegancja

Witajcie!
Tydzień temu wspominałam o tym, jak zagorzałym zwolennikiem stroju cudzoziemskiego był Stanisław August. Dzisiejszy post poświęcony będzie właściwie wyłącznie osobie króla, a konkretnie jego powierzchowności i "modowym" zwyczajom. I tutaj znów posłużę się relacjami cudzoziemców odwiedzających Polskę, zebranymi przez Wacława Zawadzkiego.
Zanim przejdę do kwestii stroju, muszę wspomnieć co nieco o cechach fizycznych Stanisława Augusta. Jego twarz oglądać możemy na licznych portretach, ale nie należy darzyć ich szczególnym zaufaniem w tej kwestii - król wolał podobno wizerunki piękne niż realistyczne. Nie znaczy to jednak, że król nie grzeszył urodą. Być może nie odpowiadał w pełni ówczesnym kanonom piękna, jednak większość relacji jest zgodna co do tego, że powierzchowność jego była dość przyjemna. Jacques - Henri Bernardin de Saint-Pierre w 1764 roku pisał, że król ma szlachetną postać, twarz bladą, orli nos, wyraziste rysy, oczy ciemne, o pięknym wykroju, lecz nieco skośne. Podobny opis, tym razem z roku 1778, możemy znaleźć u Williama Cox'a: król polski jest przystojnym mężczyzną o bardzo wyrazistej twarzy, ciemnej cerze, rzymskim nosie i przenikliwym spojrzeniu(...). Najczęściej wskazywanymi niedoskonałościami króla były krótkie nogi, skłonność do tycia i kiepski wzrok. Sam Stanisław August miał zresztą świadomość swoich mankamentów - zawarł je bowiem w autocharakterystyce z 1756, którą przywołał w pisanym pod koniec życia pamiętniku. Brzmiała ona tak: Byłbym zadowolony ze swego wyglądu, gdybym był o jeden cal wyższy, miał nogę kształtniejszą, nos mniej orli, biodra niższe, wzrok bystrzejszy i wydatniejsze zęby.
Nie znaczy to, abym myślał, że z takiemi poprawkami stałbym się bardzo pięknym, lecz że nie pragnąłbym niczego więcej, bo zdaniem mojem mam twarz szlachetną i bardzo znaczącą, ruchy doborowego towarzystwa i cale ułożenie wyróżniające mnie dosyć od innych, abym
wszędzie zwracał na siebie uwagę. Z powodu krótkiego wzroku wydaję się jednak często ponurym i zakłopotanym; ale to nie trwa nad chwilę, a gdy raz minie, miewam raczej zbyt dumną i zaufaną w sobie postawę.    
Cóż, uroda zawsze jest rzeczą dyskusyjną. Mniej wątpliwości budzi zazwyczaj elegancja i dbałość o wygląd. A więc Stanisław August był bez wątpienia mężczyzną zadbanym, eleganckim i modnym, nie tylko w młodości. Oto jak opisał sześćdziesięciojednoletniego króla Fryderyk Schulz: Stanisław nosi zwykle mundur niebieski z czerwonymi wyłogami, rzadziej zielony, a najrzadziej mundur dworski biały z wyłogami czerwonymi. Jeden lub dwa ordery uzupełniają ubranie.(...) Włosy nosi zawsze bardzo starannie ufryzowane i obficie upudrowane. Na ubieranie się potrzebuje dwóch godzin. Ale gdy się ubierze, najwprawniejsze oko nie dostrzeże nic w stroju do zarzucenia. Całe dwie godziny - z naszej perspektywy to niewyobrażalne, żeby mężczyzna szykował się do wyjścia tyle czasu. W dodatku na to, by król prezentował się bez zarzutu, pracował cały sztab ludzi - od fryzjerów i krawców, po zwykłych służących. Podział ról mógłby nieco przespieszyć sprawę. Przypuszczam jednak, że to właśnie odpowiednie ułożenie fryzury mogło trwać tak długo. Warto zaznaczyć, że w przeciwieństwie do wielu sobie współczesnych, Stanisław August nie nosił peruki. Jego naturalne włosy były na tyle bujne, że można był z powodzeniem ułożyć je chociażby w "gołębie skrzydła", a to wymagało skręcenia włosów w pukle za pomocą specjalnego żelazka i bardzo dużej ilości pudru...
    Nie udało mi się niestety dotrzeć do innych, nieco bardziej szczegółowych opisów strojów króla. Wydaje mi się jednak, że najlepszym źródłem, wskazującym na jego upodobania są liczne portrety, pokazujące monarchę w przeróżnych stylizacjach - od stroju domowego, przez ubiory galowe i mundury, aż po kostiumy karnawałowe i historyzujące szaty. A Wam, która z nich podoba się najbardziej? 



tekst: Zosia Jusiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz