czwartek, 25 października 2012

Moda malowana: co to jest moda?

Dzień dobry!
Czy jesteście gotowi na PRAWDZIWY początek łazienkowej przygody z modą? Mam nadzieję, że tak, bo dzisiaj pierwszy merytoryczny post z cyklu „Moda malowana”.
Zanim przeniesiemy się w świat osiemnastowiecznych trendów i fasonów, warto odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Pierwsze z nich jest dość banalne, ale równocześnie skłaniające do głębszego zastanowienia się nad całością zjawiska, a brzmi ono:
Co to jest moda?
Według definicji słownikowej moda (od łacińskiego słowa modus, oznaczającego sposób, wzór) jest to  „sposób ubierania się, czesania i makijażu popularny w jakimś okresie lub miejscu”, a także „krótkotrwała popularność czegoś nowego w jakiejś dziedzinie”. W przytoczonych definicjach ujawniają się  dwie bardzo istotne cechy mody: jest ona zjawiskiem zmiennym i popularnym, czyli dotyczy jakiejś szerszej grupy ludzi. Warto jednak zaznaczyć, że modny może być nie tylko ubiór (chociaż głównie nim będziemy się w ramach tego cyklu zajmować), ale także sposób urządzania wnętrz, idee, zachowania, miejsca i wiele innych…  Osobą modną w każdym calu był bez wątpienia król Stanisław August i to między innymi właśnie jego chęci podążania za aktualną modą w różnych dziedzinach życia zawdzięczać możemy to, że w drugiej połowie XVIII wieku kultura polska w znaczący sposób rozkwitła. Strach pomyśleć, co by było gdyby król był pod tym względem zupełnym abnegatem… No właśnie? Czy on w ogóle MÓGŁBY być abnegatem w kwestii mody? Czemu nie, powiedzielibyśmy my, współcześni. W osiemnastym wieku nie było to jednak aż tak oczywiste…
Dziś traktujemy modę nieco inaczej niż nasi przodkowie, nawet ci sprzed kilkudziesięciu lat, a zawdzięczamy to procesowi demokratyzacji tego zjawiska. Proces ten, spowodowany przemianami ekonomicznymi, technicznymi i społecznymi, które zachodziły już od drugiej połowy osiemnastego wieku, tempa nabrał dopiero sto lat później i polegał na stopniowym przejmowaniu szeroko pojętej mody przez coraz szersze kręgi społeczne, dzięki obniżeniu cen (i jakości) towarów z jednej strony, a rosnącej mobilności społecznej z drugiej.  Dziś ten proces chyba już się zakończył, a jego owoce są następujące: modne produkty są teraz powszechnie dostępne i przestały być rzeczą elitarną, więc z jednej strony krąg odbiorców mody poszerzył się znacznie, z drugiej jednak –  podążanie za najnowszymi trendami nie jest rzeczą obowiązkową i modę da się, przynajmniej w pewnym stopniu odrzucić. W osiemnastym wieku mieliśmy do czynienia z odwrotnym porządkiem: na to, co modne, pozwolić mogli sobie nieliczni – tylko ci najbogatsi (co najczęściej oznaczało także:  dobrze urodzeni) i osoby z ich otoczenia. Mogli, a właściwie musieli, ponieważ bardzo trudno było przed modą uciec... Modny strój i otoczenie stanowiły, wraz ze statusem społecznym oraz pełnioną funkcją, niemal nierozerwalną całość i, śmiem twierdzić, że w ówczesnej atmosferze obyczajowej, trudno byłoby im istnieć oddzielnie.
Użyłam słowa „ strój” z premedytacją, ponieważ teoria mody odróżnia je od słowa „ubiór”, które odnosi się do czysto praktycznych funkcji – ubieramy się, aby chronić swoje ciało przed czynnikami zewnętrznymi, chociażby przed zimnem. Strój to coś więcej – niesie on za sobą szereg znaczeń symbolicznych i informacji o osobie, która go przywdziewa, np. o jej płci, narodowości, statusie społecznym i materialnym, zawodzie, upodobaniach, humorze… Stroimy się, aby coś zakomunikować, chociażby to, że chcemy wyglądać w sposób, jakiego wymaga od nas określona okazja, że chcemy się komuś podobać lub że się na coś nie zgadzamy. I w tym miejscu warto poruszyć kwestię antymody, która pojawiła się także w czasach stanisławowskich. Wiecie, o kim mowa? O słynnych „kontuszowych”: przedstawicielach szlachty, która, zamiast podążać za najnowszymi trendami, konsekwentnie modę odrzucała, co jednak nie przeszło bez echa i wywołało w Polsce stanisławowskiej słynny konflikt obyczajowy, zwany walką fraka z kontuszem… Ale o tym napiszę więcej już innym razem…
Zosia Jusiak

czwartek, 18 października 2012

Moda malowana: kilka słów wstępu

Czy przypatrując się przeróżnym portretom, które można podziwiać w pięknych wnętrzach Pałacu na Wyspie, Pałacu Myślewickiego czy Białego Domku, zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym, jak przedstawione na nich osoby mogły wyglądać w rzeczywistości? Czy nie mieliście czasami ochoty  zerknąć poza ramy obrazu i obejrzeć suknie dam w całości, uchylić rąbka spódnicy (i tajemnicy!) i przekonać się,  jakie pantofelki pod nią się kryły? Przeprosić na chwilę Stanisława Augusta i sprawdzić, czy jego wypracowana fryzura to własne włosy, czy peruka? Dotknąć spływającej w malowniczych fałdach materii i przekonać się, czy to aksamit, czy może zwykłe sukno? Spotkanie „na żywo” z modą czasów minionych musi pozostać, przynajmniej na razie, w sferze wyobraźni, jednak na wszystkie powyższe pytania, i wiele innych, odpowiedzi udzielić może nam dziedzina zwana kostiumologią, czyli nauka o historii ubiorów. Posługując się jej zdobyczami, spróbujemy wspólnie odkryć „modowe” sekrety łazienkowskich dzieł sztuki i, podążając ich śladem, przyjrzeć się nieco bliżej historii mody. To co? Ruszamy?


Zaraz, zaraz… Jak mamy ruszać, skoro jeszcze się nie przedstawiłam? Już nadrabiam zaległości. Nazywam się Zosia Jusiak i jestem studentką kulturoznawstwa. No właśnie, kostiumologiem niestety nie jestem, ale  moją największą pasją jest od lat historia mody. Miałam już okazję dzielić się nią z Wami w ramach cyklu Obrazy Czwartkowe, prowadzonego przez wolontariuszy Ośrodka Edukacji Muzeum Łazienki Królewskie. Właśnie przy okazji tego cyklu (przypominam, że trwa on w dalszym ciągu!) narodził się pomysł zamieszczania na tym blogu krótkich artykulików dotyczących historii ubiorów.  Mam nadzieję, że uda mi się zarazić Was miłością do dawnej mody, która nie tylko jest ciekawym i różnorodnym zjawiskiem, ale i zwierciadłem przemian społecznych, gospodarczych, a nawet politycznych, co, mam nadzieję, uda mi się pokazać.
W ramach cyklu artykułów będziemy się zajmować nie tylko modą czasów stanisławowskich, cofniemy się do początku osiemnastego stulecia, a może i jeszcze dalej, a zawitamy i w dziewiętnasty wiek,  bo jego ślady także można w Łazienkach odnaleźć. Nie zawsze będziemy poruszać się chronologicznie, ale bez paniki – postaram się, aby nic nam nie umknęło. Moja propozycja wygląda następująco: najpierw zajmiemy się pewnymi ogólnymi tendencjami w modzie i stylu życia pojawiającymi się w interesujących nas epokach, a dopiero później przejdziemy do zagadnień bardziej szczegółowych (fasonów, dodatków etc.). Oczywiście, jestem otwarta także na Wasze propozycje, uwagi czy pytania – serdecznie zachęcam do wyrażania ich w komentarzach, które można zamieszczać pod każdym postem.  No i cóż, to już chyba koniec wstępu i zapowiedzi, a na pierwszy „prawdziwy” post z cyklu "Moda malowana" zapraszam już za tydzień - 25 października!
Zosia Jusiak